Zabrzmiał dzwonek ,a wszyscy jak oparzeni podnieśli się z niewygodnych krzeseł. Na szczęście była to moja ostatnia lekcja i mogłam w końcu pójść do stajni. Tak ,tęskniłam każdą minutę bez tych pięknych istot. Zwłaszcza tej jednej...Daisy Dream. Kasztanką z 4 skarpetkami i łysiną.
Daisy Dream była moją podopieczną od pierwszego dnia w nowej stajni. Była wyrozumiała, cierpliwa, spokojna, odważna. Startowała w mojej ukochanej dyscyplinie WKKW i mogła bez problemu mnie dokładnie wprowadzić w świat ogromnej rangi zawodów. Okazało się ,że ja i Daisy jesteśmy świetną parą.
W uszy włożyłam swoje białe słuchawki ,a w telefonie włączyłam swojego ulubionego artystę muzycznego.
Sprawdzałam nową wiadomość kiedy na kogoś wpadłam. Uderzenie było o tyle mocno ,że straciłam równowagę i już byłam gotowa na zderzenie z ziemią ,ale poczułam jak zatrzymuje się w powietrzu. Dopiero po chwili zorientowałam się ,że ktoś mnie trzyma. Uniosłam wzrok i ujrzałam przed sobą szkolnego przystojniaka za którym szalała każda dziewczyna- Jeremy Drift.
-Dziękuję i przepraszam -powiedziałam szybko i odsunęłam się od chłopaka.
-Nic się nie stało -uśmiechnął się co jako z natury wesoła osoba musiałam odwzajemnić.
-Cześć -wypowiedziałam bardziej oschle i odeszłam zostawiając lekko zszokowanego chłopaka.
Jeśli myślicie ,że ten uwielbiany przez chyba każdą dziewczynę w szkole chłopak jest kolejnym bad boyem z milionem tatuaży i inną dziewczyną co tydzień to się mylicie. Jeremy był spokojnym chłopakiem, dobrym uczniem i jeszcze lepszym sportowcem. Uprawiał chyba każdą dziecinne sportu jaka istnieje -jeździectwo również.
Przyśpieszyłam kroku chcąc być jak najszybciej w najlepszym dla mnie miejscu na świecie.
|