05
Super User   

Zajęłam się klaczą po jeździe ,a następnie podążyłam do parkingu gdzie właśnie były wyprowadzone nowe konie z koniowozu. Każdemu przyglądałam się dokładnie kiedy dostrzegłam ,że następny będzie wyprowadzany znajomy mi siwek.

-Ja go wyprowadzę -powiedziałam stanowczo. Wszyscy jak na zawołanie odsunęli się od pojazdu ,dając mi miejsce.

To dosyć zabawne, byłam chyba najmłodszym zawodnikiem w tej stajni ,a oni zachowywali się jakbym była "królową" tej stajni. Serio aż tak jestem ceniona? Ale wróćmy do zdarzenia...

Szłam dosyć powolnym krokiem zapatrzona w dużego wałacha. Spojrzał na mnie i cicho zarżał. Gdy byłam wystarczająco blisko dotknęłam dłonią jego czoła. On przymrużył oczy ,czując że może być spokojny.

-Jestem tu. Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Będę, cały czas. Tu ,z tobą. -szepnęłam po czym odwiązałam uwiąz i wyprowadziłam mojego nowego podopiecznego.

Kiedy zeszliśmy z rampy zaczepił mnie mój trener.

-Bierzesz go?

-Tak -odpowiedziałam krótko i odeszłam. To wystarczyło ,żeby zrozumiał że go nie oddam.

Zaprowadziłam holsztyna do jego nowego boksu. Tam zdjęłam mu transportery, derkę oraz kantar.

-Później do ciebie jeszcze zajrzę -wypowiedziałam cicho tuląc jego spory łeb. Ucałowałam jego czoło,zabrałam rzeczy i ruszyłam do siodlarni.

-Czemu nie wsiadasz? -zapytał mój trener widząc mnie czyszczącą sprzęt.

-Ułożę wszystko i wyczyszczę to pójdę po Positiva.

-Pytam o BIlly'ego.

-Nie chcę go denerwować pierwszego dnia. Niech się przyzwyczai.

-Nie wygląda na zestresowanego.

-Wolę ,żeby się przyzwyczaił. Później wypuszczę go na mały padok -P. Greg potaknął głową i wyjechał na swoim wózku.

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Wyczyściłam Positiva i go osiodłałam po czym powędrowałam na mały plac do ujeżdżenia. Akurat nikogo nie było.

Positiv to pięcioletni ogier ,który został po zakładzie młodych koni. Był lekko nie ufny ,ale kiedy nabrał zaufania okazał się wspaniałym, młodym koniem. Chętnym do współpracy i uczenia się nowych rzeczy. Kochał skakać ,a zwłaszcza w terenie (cross) ,ale i w ujeżdżeniu dawał z siebie wszystko. Do tego był niesamowicie posłuszny ,ale chodził tak fajnie tylko pode mną. Może dlatego że tylko do mnie miał zaufania? Jako jedyna się o nie postarałam i nie chciałam tego zmieniać.

Był również mojej ukochanej rasy -Koń Hanowerski. Był mocniejszej, sportowej budowy. Maści karej z czterema skarpetkami i wąską łysiną.

Jeździło mi się na nim bardzo dobrze. Nie tylko się słuchał i chętnie pracował to był niesamowicie wygodny i łatwy do jazdy. Tego dnia ćwiczyłam z nim prawidłowe zebranie z każdym chodzie, cofanie, chody boczne i pół-piruet.. Ogierek jak zwykle pracował bez żadnego problemu.

Odprowadziłam go do boksu ,gdzie go rozsiodłałam, wyczyściłam ponownie, nagrodziłam kilkoma kostkami cukru.

Czas zajrzeć do Billego.