-Chcę panią zostawić jeszcze na obserwacji-kilka dni.
-Ile? -spojrzałam na lekarza swoim słynnym wzrokiem mówiącym "Albo będzie po mojej myśli ,albo rodzona matka Cię nie pozna".
-Trzy, cztery dni. To nie wiele ,patrząc na twoje obrażenia.
-Proszę pana ,ja nie mam czasu na bezczynne leżenie. W moim życiu trzy ,cztery dni odgrywają niesamowita rolę. Więc proszę mnie w tej chwili wypisać.
-Nie mogę. Jesteś niepełnoletnia, masz poważne obrażenia i mogłaś umrzeć. Jestem pewny ,że koniki to zrozumieją -uśmiechnął się przyjaźnie ,ale w tej chwili najmilszy gest byłby dla mnie obrzydliwy.
-Nie koniki proszę pana. Tylko sportowe konie na międzynarodowe zawody -wręcz wysyczałam ,a lekarz trochę przestraszony wyszedł.
-Cudownie-powiedziałam sama do siebie. I co ja mam tu robić przez następne dni? Co z Billem? Wstałam z łóżka kompletnie ignorując okropny ból głowy. Zaczęłam szperać po wszystkich szafkach w pokoju robiąc przy tym ogromny hałas. Nie kontrolowałam moich szybkich ruchów i robiłam to co mi kazał mózg. Byłam specyficzną osobą, często nie myślałam -po prostu robiłam. I może właśnie dlatego jestem tak daleko ,bo nie myślę...
Nic nie znalazłam. Wszystko puste. Uhhh.
Usiadłam na łóżko niesamowicie zła. Chciałam stąd wyjść, teraz.
Wyszłam z pokoju i podążyłam do pokoju pielęgniarek.
-Przepraszam. Gdzie jest jakiś telefon z którego mogę skorzystać? -kobieta w średnim wieku spojrzała na mnie krzywo. Ahhh ,ta przyjazna służba zdrowia.
-Na przeciwko wind -och, kobieto ja nawet nie pamiętam jak mnie tu dowieźli ,a ty mówisz "koło wind". Ale znajdę na własną rękę. W sumie pomogła mi tyle co nic ,więc nie podziękowałam ,lecz odeszłam bez słowa. Już taka byłam -tak jak ktoś się zwraca do mnie ,tak ja do niego. Nie ważne kim była ta osoba, mogła to być nawet królowa Anglii. Byłaby nie miła ,ja byłabym dla niej. Proste ,prawda? A tak ciężko ludzie to rozumieją i uważają ,że jesteś niewychowany. Yhhh, szkoda gadać.
Szłam wzburzona przez długi korytarz. Rzygać mi się chciało od tego mocnego zapachu wszystkich lekarstw. Rozglądałam się na boki. Nagle na coś wpadłam i jak poprzednim razem ktoś powstrzymał mnie przed upadkiem. Uniosłam wzrok na mojego wybawce. No nie...
|