06
Super User   

Byłam lekko podenerwowana ,ale skrycie to w sobie chowałam. Do moich uszu dobiegł dźwięk niespokojnego ruchu konia, szybkie, krótkie oddechy. Przyśpieszyłam kroku i już po chwili byłam przed boksem niespokojnego konia. Okazał się nim być Billy.

-Ej, Billy. Co się stało? -mój spokojny ton spowodował jeszcze większą panikę u niego. Otworzyłam boks ,aby go dotknąć i zapewnić bezpieczeństwo ,ale on zaczął kopać, stawać dęba, gryźć. Odskoczyłam ,usłyszałam krzyk. Odwróciłam się na chwileczkę ,ale było za późno. Poczułam okropny ból w głowie. Upadłam ,a oczy zamknęły mi się. Nie kontrolowałam tego.

*

Otworzyłam oczy ,ale obraz wciąż był zamazany. Czułam niesamowity ból głowy, jakby pulsowała ,a za chwilę miała wybuchnąć. Jęknęłam.

-Amelia obudziłaś się! Jak się czujesz? -niemal natychmiast koło mnie znalazła się obok mnie Katty.

-Gdzie ja jestem? Co mi jest? -mój ton był widocznie poirytowany.

-W szpitalu. Masz poważny wstrząs mózgu i wielkiego guza. Ale ty mi nadal nie odpowiedziałaś.

-Yhhh, dobrze. Jak długo tu będę?

-Nie wiem ,lekarz za chwilę będzie. Zrobi Ci badania i wtedy powie.

-Niech już tu będzie. Muszę wracać do stajni. On.. -nie dane mi było dokończyć ,bo Katty przerwała mi zfrustowana.

-Nigdzie nie pójdziesz! Te całe konie Ci tylko szkodzą! Ostatnio była ręka, teraz głowa! Co będzie następne? Serce? Mam już Ci organizować pogrzeb? -w jej oczach pojawiły się łzy. Zawsze była wrażliwa ,ale mnie to nie ruszyło. Rozumiałam ,że się o mnie martwi. Może teraz powiecie ,że zachowywałam się jak bezwartościowa egoistka ,ale mnie nikt nigdy nie rozumiał. Zawsze musiałam o wszystko walczyć.

-Nie rozumiesz! On się czegoś bał! Dostał paniki ,miał prawo się tak zachować -próbowałam go usprawiedliwić ,ale wiedziałam że Katty tego nie zrozumie.

-A jakby Cię zabił też mógłby się tak zachować? Ja się o Ciebie martwię ,zrozum. Doceń to. -o nie,wybuchłam.

-Doceniam! Brzmisz jak moi rodzice. Mówicie ,że nigdy nic nie doceniam, nigdy nic nie rozumiem. Jestem okrutna i egoistyczna! Ale wiesz co? Nie obchodzi mnie to ,bo jest mi z tym dobrze i nie zamierzam tego zmieniać! -po twarzy Katty popłynęły łzy ,a ona wyszła w natychmiastowym tempie. Opadłam na łóżko.

Miałam gdzieś ,że Katty teraz płacze. Tak samo jak miałam gdzieś jak płakała moja matka kiedy wyjeżdżałam. Wiem ,że nie tak moi rodzice chcieli mnie wychować. Zapewne gdyby widzieli to zdarzenie moja mama by się na mnie wydarła ,a mój tata bez skrupułów mnie spoliczkował. No cóż, urodziłam się żądna marzeń. A jak to mówią"Po trupach do celu".